Chorujemy
Znowu mamy infekcję. W sumie to tylko katar i kaszel, jak przy zwykłym przeziębieniu. Sumienie niestety, nie pozwala mi wysłać Jasia do przedszkola. Zapowiada się ciężki tydzień. Pranie zasmarkanych rękawów. Gotowanie dla chorego, marudnego i wybrednego pacjenta :). Zajmowanie Jasia na różne sposoby, aby tylko odciągnąć go od telewizora. Podawanie chusteczek. A co za tym wszystkim idzie – hartowanie samej siebie.
Za to dzięki przerwie, możemy nadrobić zaległości. Próbuję Jasia czymś zająć, poprawiając jego sprawność manualną. W przeciwieństwie do Mai, Jaś nie lubi się przemęczać. Nie będzie słuchał i robił niczego, co nie ma związku z żywiołami, dinozaurami, wężami czy jaszczurkami :).
Na lepienie z masy solnej dał się jednak namówić :).
Zaczynamy od przygotowania formy.
A jeszcze przed chwilą świeciło słońce…
Oblepiamy………
Lekcja anatomii.
Jaś uważa, że nasz ludzik nie ma pleców……. karze mi to poprawić.
Ludzik gotowy. Musimy poczekać, aż wyschnie. Wtedy go pomalujemy.
A to już jaszczurka i wąż, zrobione przez Jasia.
Jak widać, zrobiliśmy taką ilość masy solnej, że można było bawić się nią przez pół dnia :).
Następnym razem pokażemy naszego: kota i żółwia.