Sign In

Remember Me

Tyrolka, czyli zjazd linowy dla dzieci

Dziś zajmiemy się tym, co dzieci lubią najbardziej, czyli niebezpieczne zabawy. Mając do dyspozycji 20 metrową linę stalową postanowiłem pewnego dnia zrobić dzieciom zjazd linowy. „Niebezpieczne” można ująć w cudzysłów, gdyż może niebezpieczne w tym przypadku może są pierwsze 2 sekundy zjazdu, gdy dziecko jeszcze jest ponad metr nad ziemią – ale zawsze jest to dla nich ten upragniony dreszczyk emocji. Wykonana tyrolka jest na tyle bezpieczna, że prawie cały przejazd odbywa się zaledwie kilkanaście, kilkadziesiąt centymetrów nad ziemią.

Tyrolka dla dzieci

Tyrolka dla dzieci

Do wykonania takiego zjazdu kluczowe jest znalezienie odpowiedniego miejsca do zawieszenia, rozciągnięcia liny. I to zapewne będzie w ogóle warunkować czy uda Wam się wykonać taki zjazd bez wykonywania podpór. Drzewa muszą być również solidne, gdyż naciąg liny jest na prawdę duży.

Od razu powiem, że jeżeli chcecie osiągnąć na tyrolce hamowanie grawitacyjne, to naciągając linę ręcznie, luz na linie jest idealny do tego aby wózek mógł wyhamować przed końcem – tutaj możecie tylko dobrać różnicę w wysokości zamocowania lin. W moim przypadku na 17m różnica w wysokości liny nad ziemią wyniosła nieco powyżej metra i mogę stwierdzić, że przy takiej odległości ta różnica wraz z naciągiem liny pozwalała na idealne wyhamowanie grawitacyjne wózka tyrolki. Przynajmniej tak było w moim przypadku.

Lina tyrolki

Lina jaką dysponowałem miała 20m i 6mm średnicy. Sądzę, że średnia 6mm to absolutne minimum aby zapewnić bezpieczeństwo zjazdów naszych pociech. Te 6mm sprawdza się na tyle, że nawet sami możemy od czasu do czasu skosztować tej rozrywki. Osobiście nie ryzykowałbym z cieńszymi linami, chociaż zdaję sobie sprawę, że dla dzieci mogły by się sprawdzić również cieńsze kable stalowe, nawet o średnicy 4mm, gdyż z takimi linami oferowane są niektóre gotowe tyrolki na znanym portalu aukcyjnym.

Na działce udało mi się dobrać dwa drzewa w rozstawie około 17m, co umożliwiało idealne rozciągnięcie liny, a pozostałe metry pozwalały na odpowiednie zamocowanie lin do drzew. Akurat postanowiłem wykorzystać linę która walała się po garażu, ale kupując linę pod wasze potrzeby doliczcie lepiej po 2-3m z każdej strony na zamocowanie do drzewa (w zależności od średnicy drzewa). Długość liny musicie tak dopasować, aby można ją było owinąć co najmniej raz wokół drzewa. Chyba, że macie zamiar zastosować inne uchwyty, bez owijania liny wokół drzewa.

Koszt zakupu nowej liny to około 2-3zł/m. Oczywiście można zakupić kompletne zestawy z liną o długości 20-30m i gotowym wózkiem nawet już za około 350-400zł, ale to nie zapewni nam takiej frajdy i satysfakcji jak zbudowanie kompletnego zjazdu samemu.

Naciąganie liny tyrolki

Niestety jak się okazało, naciągnięcie liny tyrolki jest nie lada problemem. Znaczy byłoby… ale przez przypadek długość mojej liny nie pozwalała mi na owinięcie jej podwójnie wokół obu końców (obu drzew na końcach). Dlatego linę podwójnie owinąłem tylko na jednym końcu, natomiast na drugim była zwykła pojedyncza pętla. Ta pojedyncza pętla pozwoliła mi na dodatkowe naciągnięcie liny po jej zamocowaniu.

Z jednej strony stabilne zamocowanie z pętlą – z drugiej owinąłem linę tylko raz wokół drzewa, nie podkładając żadnych dystansów. Dopiero po ręcznym naciągnięciu liny i jej unieruchomieniu, włożyłem (a nawet wbiłem za pomocą młotka) deseczki dystansowe, które dodatkowo naciągnęły linę. Czyli: naciągnąłem linę na gołym drzewie, a następnie pomiędzy korę a linę wcisnąłem dystansowe deseczki. Dzięki temu naciągnąłem linę o kilka-kilkanaście centymetrów. Efekt był na prawdę zadowalający, gdyż naciągając ręcznie na pewno nie udało by mi się uzyskać takiego efektu. Przypuszczam, że do naciągnięcia nieco dłuższej liny (>30m) konieczne będzie użycie odpowiednich naciągów, gdyż sam ciężar liny i jej długość uniemożliwi naciągnięcie jej opisanym poniżej sposobem. W przypadku dłuższych lin koniecznie trzeba będzie pomyśleć o sposobie jej naciągnięcia.

Jeśli macie wystarczająco dużo liny aby owinąć ją podwójnie na obu końcach, musicie liczyć się z tym, że będziecie potrzebować pomocy innych dość silnych osób aby naciągnąć te linę lub użyć specjalnych naciągów i napinaczy. Niestety lina musi być dobrze naciągnięta, aby można było po niej komfortowo zjeżdżać. Nienaciągnięta lina spowoduje to, że wózek będzie poruszał się zbyt wolno i nawet nie dojedzie do końca liny.

Bloczek tyrolki, wózek

Wózek – bloczek tyrolki postanowiłem wykonać jak najmniejszym kosztem, ale jednocześnie  ma być na tyle solidny, aby zapewnić odpowiednie bezpieczeństwo moich dzieci. Tutaj, po chwili namysłu postanowiłem wykonać bloczek z dwóch narożników i dwóch łożyskowanych rolek plastikowych.

Niestety sklep w którym kupowałem części nie dysponował odpowiednimi rolkami, więc na próbę kupiłem niełożyskowany plastikowy bloczek na linę – aby sprawdzić przynajmniej czy naciąg i pochylenie liny są odpowiednie. Niestety bloczek okazał się kompletnym niewypałem, gdyż już po 2-3 zjazdach zablokował się, zużył niemiłosiernie i nie można było na nim zjechać.

bloczek bez łożysk – nigdy więcej

Po drugim razie przestał już się kręcić, dlatego nawet nie myślcie o tym aby próbować zrobić bloczek na niełożyskowanych kółkach – to się nie ma prawa udać. Takie bloczki nadają się tylko do wciągania wiadra na budowie.

Zdecydowanie mogę za to polecić rolki łożyskowane wykonane z tworzyw sztucznych – są tańsze od metalowych odpowiedników i nie powodują zużycia liny. Do tego mogę powiedzieć, że wózek na łożyskowanych rolkach jest na tyle dobry, że nawet pusty, zostawiony na końcu liny stalowej, sam jest w stanie zjechać, pod własnym ciężarem, do najniższego punktu liny.

Zawsze łatwiej/lepiej/taniej jest wymienić rolki bloczka, niż wymieniać linę. Niektóre parki linowe, w których używa się bloczków z rolkami metalowymi zmuszone są do wymiany lin co sezon. Niestety rolki metalowe są wytrzymalsze, ale jednocześnie przyczyniają się do nadmiernego zużywania lin. W naszym przypadku stalowa lina jest największym kosztem, dlatego będziemy starali się ją oszczędzać. Można to osiągnąć przez zastosowanie plastikowych, poliamidowych rolek – koniecznie łożyskowanych i możliwie o jak największej średnicy.

A wracając do bloczka, wózka który wykonałem – jeśli nie chcecie wydać dużo, to aby zrobić podobny potrzebujecie:

  • 2 rolek plastikowych łożyskowanych o możliwie jak największej średnicy zewnętrznej kółek (30-52mm). Średnica wewnętrzna łożysk do zazwyczaj 8-10mm. Ja akurat kupiłem o średnicy wewnętrznej 10mm i musiałem dołożyć plastikowe dystanse, gdyż dysponowałem śrubami o trochę mniejszej średnicy. (Cena około 6-8zł/szt.). Promień wewnętrzny najlepiej jakby był dopasowany do średnicy liny lub może być nawet większy,
  • 2 narożniki, ja kupiłem akurat największe jakie byłby w sklepie 15x15xm (koszt, około: 2-4zł/szt.),
  • 2 śruby, podkładki, 2 nakrętki do przymocowania kółek (rolek – jak zwał, tak zwał),
  • 1 śruba +2 nakrętki zapewniająca odpowiedni dystans na dole wózka, tak, aby lina nie ściskała narożników,
  • ucho do zamocowania liny (1-3zł),
  • linka jako uchwyt/siedzisko (w zależności od wysokości zawieszenia liny – ja dysponowałem chyba 9m linki, którą kupiłem za niecałe 10 zł).
  • zaciski na linę: ok 1zł/szt. Potrzebowałem 6 zacisków: po 3 na każdą stronę.

 

 

Koszt tyrolki wyniósł około:

  • 40-55 zł za wózek z liną będącą siedziskiem,
  • lina stalowa, około 2-3zł/m.

W narożniku musiałem nieco rozwiercić otwory pod śruby do zamocowania rolek. W składanie oczywiście bardzo zaangażowana i pomocna była córka:

 

Ponadto, rozwiązanie które widzicie na tych zdjęciach umożliwia łatwe i szybkie zdjęcie/założenie bloczka na linę. Także po skończonej zabawie można bez problemu zdjąć bloczek z liny.

Przedstawiony przeze mnie projekt bloczka, wózka tyrolki jest na tyle uniwersalny, że pozwala na zastosowanie nawet dużych kół łożyskowanych.

Siedzisko, uchwyt tyrolki

Zakładałem, że wykonam od razu siedzisko i uchwyt do trzymania. Ale prowizorycznie postanowiłem zawiesić samą linę. I tak też zostało. Lina okazała się na tyle uniwersalnym rozwiązaniem, że dzieciaki zarówno na niej zjeżdżają stojąc, jak i siedząc. Odpuściłem więc sobie robienie uchwytów na ręce jak i siedziska.

Dzieciaki zachwycone. Zabawa każdego dnia kończyła się dopiero po zmroku.